NASZE PARAFIALNE PIELGRZYMOWANIE

„Nigdy nie pojmiemy dróg, którymi prowadzi nas Bóg”.

 

W dniu 22 lipca br. w święto Marii Magdaleny, rozpoczął się wcześniej zaplanowany kolejny dzień pielgrzymowania Akcji Katolickiej i Bractwa Najświętszego Sakramentu z Parafii Chrystusa Króla w Jarosławiu.

Celem pielgrzymki było Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Kalwarii Pacławskiej oraz Zamek w Krasiczynie. Razem z nami wyruszyło też kilku zaproszonych Gości z tychże Wspólnot z innych jarosławskich Parafii. Podróż rozpoczęliśmy błogosławieństwem Księdza Opiekuna, modlitwą w intencji naszej Ojczyzny i pokoju na świecie, za wstawiennictwem Św. Andrzeja Boboli. Odmówiliśmy też Tajemnicę Radosną Różańca Świętego z rozważaniami. Po przybyciu na miejsce uczestniczyliśmy we mszy świętej, wysłuchaliśmy historii powstania Kalwarii i umieszczenia w tym miejscu cudownego obrazu Matki Boskiej. Poznaliśmy również wnętrze sanktuarium, piękne malowidła przedstawiające świętych, sceny ukazujące niektóre cuda otrzymane za wstawiennictwem Matki Bożej Kalwaryjskiej. Część z nas udała się wraz z Księdzem Janem do kaplicy św. Marii Magdaleny, pierwszego świadka Zmartwychwstania Pana Jezusa. Kalwaria Pacławska to szczególne i urokliwe miejsce, by przeżywać tajemnice męki i śmierci Pana Jezusa. Ze względu na swoje usytuowanie na wzgórzach (465 m n. p. m.) i podobieństwo do krajobrazu wokół Jerozolimy, zwana jest „Małą Jerozolimą Podkarpacia”. Co roku jest tu też organizowany trwający kilka dni Wielki Odpust Kalwaryjski ku czci Wniebowzięcia NM Panny oraz inscenizacja Męki Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Ze względu na obecność w Sanktuarium słynącego cudami obrazu Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej i umiłowanie Maryi przez wiernych, nosi też miano „Jasnej Góry Podkarpacia”. Kalwaria, to miejsce pątnicze, które rozciąga się na okoliczne wzgórza i doliny, łąki kwieciste i lasy z licznymi kapliczkami, do których prowadzą dróżki Pana Jezusa, dróżki Matki Boskiej Bolesnej oraz dróżki Pogrzebu i Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.

Kalwaria Pacławska to również miejsce kultu Sługi Bożego O. Wenantego Katarzyńca, żyjącego w latach 1889-1921. Jest on Patronem na czas niepewności i lęku. Swoim krótkim życiem (32 lata) potwierdza, że każdy może i powinien realizować swoje powołanie tam, gdzie stawia go Bóg. Jest bardzo pomocny w problemach finansowych, w cierpieniu, samotności i śmierci, dlatego zwą Go Polskim Charbelem. W czasach, w których żył O. Wenanty bardzo łatwo można było zmarnować swoje życie. Tak jak i teraz wśród tylu zagrożeń. On jednak żył dla Boga i ukazuje wciąż, że nie tylko trzeba poświęcać się walce z grzechem, ale przede wszystkim szczerze i gorliwie słuchać i miłować Chrystusa i tego, kogo On postawi na naszej drodze. Ojciec Wenanty dał nam jasną receptę na świętość, do której powinniśmy dążyć: ubóstwo, posłuszeństwo, czystość, ukazując jakich trzymać się wartości. Zrozumieliśmy wiele, a przede wszystkim to, że wiara wymaga ciągłej i pokornej pracy.  Pobyt w tym cudownym miejscu, to swoisty czas rekolekcji – uwielbienia, pokuty i pojednania, a także czas wielu postanowień, wdzięczności za wiarę Polaków i wszystkie łaski, którymi zostaliśmy obdarowani. Złożyliśmy też wiele intencji, prosząc Matkę Najświętszą o wysłuchanie i wstawiennictwo u Boga, zawierzając nasze rodziny, Kościół w Polsce i Rządzących. Przy relikwiach Sługi Bożego Ojca Wenantego również prosiliśmy o wsparcie na te trudne czasy m.in. o rychłe zakończenie wojny na Ukrainie, pokój w Ojczyźnie oraz obronę polskich dzieci przed deprawacją. Nasze wzruszenie było tym większe, że w tym samym czasie w Sanktuarium Św. Andrzeja Boboli w Strachocinie odbywała się II Narodowa Modlitwa za Ojczyznę – w 101 rocznicę wywiezienia przez bolszewików trumny z relikwiami Świętego Andrzeja z Połocka do Moskwy. Modlitwie tej przewodniczył Arcybiskup Senior Józef Michalik. W tym miejscu byliśmy bardzo niedawno, a teraz nasze modlitwy połączyły się i stały się mocnym modlitewnym szturmem do Nieba. Bardzo mocno odczuwaliśmy znaczenie i rangę tych modlitw, bo przeżycia te są w nas wciąż żywe, a zagrożeń przybywa. Po obiedzie wyruszyliśmy do Krasiczyna, leżącego nad Sanem (10 km od Przemyśla) u podnóża Pogórza Przemyskiego, rezydencji magnaterii polskiej. Słoneczny blask i piękna dojrzała zieleń dodały uroku Zespołowi Zamkowo – Parkowemu, w którym spędziliśmy kilka miłych godzin. Z panem przewodnikiem obejrzeliśmy zabytkowe pomieszczenia Zamku, poznaliśmy jego historię, właścicieli, a także losy tego miejsca w latach 1943-1947, kiedy nacjonaliści ukraińscy z OUN-UPA spalili większość budynków i zamordowali 65 Polaków, w tym żołnierzy WP i milicjantów.

Wszystko co piękne w tych miejscach uwieczniliśmy na wielu fotografiach, by długo pamiętać jak piękna, bogata w zabytki i wiarę jest nasza Ojczyzna. 

I za to wszystko Chwała Panu!